wtorek, 30 marca 2010

Pyrkon 2010

W ostatni weekend marca, jak co roku, odbyło się poznańskie spotkanie z fantastyką. Był to jubileuszowy, 10 już Pyrkon, chociaż nie było to bardzo widoczne na samym konwencie. Relacja niestety nie będzie specjalnie długa, gdyż mogłem być tylko w jednym miejscu na raz, na dodatek ze starym aparatem, co dodatkowo utrudniało sprawę i w wyniku czego zdjęć za wiele też nie ma.. Ale za to zostały najlepsze ;) Zapraszam serdecznie




Pierwszą rzeczą z jaką stykali się uczestnicy była masakryczna kolejka do akredytacji. Ostatni raz tyle ludzi widziałem na Polconie w Warszawie!!! Niestety organizatorzy nie byli przygotowani na tak dużą ilość osób i skończyło się na przeszło 2 godzinnym czekaniu, żeby móc w ogóle wejść na teren. A to był dopiero początek czekających nas problemów, bo po wejściu trzeba było znaleźć jeszcze miejsce do spania w kompletnie zapchanym już budynku. Tutaj należy się organizatorom ogromny minus, bo co roku przyjeżdża tam naprawdę dużo ludzi, rokrocznie coraz więcej i ze spaniem oraz akredytacją jest coraz gorzej.. Całe szczęście udało w końcu się wejść oraz położyć, ale pierwszy dzień właściwie już minął. Także po ułożeniu się, ogarnięciu i przejrzeniu programu okazało się że na pierwszy jego punkt poszliśmy o 21. To tyle tytułem wstępu, poniżej zdjęcia kolejki, oraz stolika jungle speeda przy którym można było wygrać wejście poza kolejką ;)

Część kolejki ze stolikiem do jungle`a

Dalsza część kolejki ;)

Jungle speed przed wejściem

Pierwszym punktem programu który odwiedziliśmy był pokaz fireshow przedstawiony przez teatr FireFly, organizujący takie pokazy na Pyrkonach odkąd pamiętam (czyli od 2006 ;) ). Pokaz jak zwykle zebrał sporą i żywiołowo reagującą publiczność i od razu poprawił nam humory po kiepskim początku. Mam oczywiście zdjęcia, ale z racji robienia je sprzętem którego nie używałem grubo ponad rok, oraz praktycznie braku oświetlenia (całkowity brak automatyki w lampie oraz zero bezprzewodowego błysku potrafi zniechęcić.. ) są to głównie zdjęcie artystyczne ( XD ) i potrzebuję na ich obróbkę więcej czasu niż na pozostałe zdjęcia o charakterze dokumentacyjnym. Pojawią się mam nadzieje przed Świętami w oddzielnym poście, jak tylko je obrobię, a tutaj zamieszczę link do nich.

Od razu po pokazie udaliśmy się na kolejny już stały punkt programu Pyrkonu: festiwal piosenki krasnoludzkiej: Wyrycz to sam! (albo z przyjaciółmi ;) ). Polega on jak sama nazwa wskazuje na ryczeniu różnego rodzaju pieśni których tematyka obrazuje zazwyczaj konsumpcyjny stosunek krasnoludów do dóbr doczesnych oraz rasizm w stosunku do innych ras XD A tak serio to na wymyśleniu najzabawniejszego sposobu zajebania elfa i wyryczeniu tego używając języka krasnoludów (ma sporo wspólnego z łaciną ;) ).Ten konkurs również zawsze przyciąga tłumy, tak było i w tym roku. Sala pękała w szwach, a gdy widownia zaczynała wrzeszczeć razem z uczestnikami efekt był jak w momencie startu odrzutowca (wszystko się trzęsło ;) ). Zdjęcia robione bez lampy na czułości 800 ISO stwarzającej niebezpieczeństwo popełnienia seppuku przez fotografującego ;) Ale są ;P

Organizatorzy i prowadzący w jednym: Flap Bez Brody i Kapral Marchewa

Chyba najbardziej znany uczestnik, II-gie miejsce

Zwycięzca tegorocznego konkursu

Jeden z uczestników (w krasnoludzkiej bluzie z kapturem ;) )

I na tym właściwie skończył się pierwszy dzień konwentu dla nas, wróciliśmy i z racji braku zajęć okołokonwentowych poszliśmy spać (TU SIĘ SPAŁO... dzisiejsze konwenty schodzą na psy.. ).

Następny dzień zapowiadał się dużo ciekawiej. Mimo tego, że pierwszy interesujący punkt programu zaczynał się o godzinie 13 o_0 Także się wyspaliśmy i nawet spokojnie zjedliśmy śniadanie. Spotkanie autorskie z Jackiem Komudą, które to właśnie było tym punktem, jak każda prelekcja prowadzona przez niego, było naprawdę ciekawe. Mimo, że miało ono na celu promocję jego nowej książki, oraz przygotowanie czytelników na następne wydania, jak zwykle było wiele ciekawostek i interesujących historii z historii ;)
Z powodów osobistych ominąłem niestety kolejne prelekcje, natomiast zwiedziłem prysznice, które też już właściwie tradycyjnie na Pyrkonie były poniżej krytyki.. Nie dość, że nie zamykane i dwa na całą imprezę to niestety nie było również ciepłej wody!!! Jeśli nie wchodziło się bezpośrednio po kimś, to była szansa na ledwie letnią, która zresztą też kończyła się dosyć szybko.. Niestety ta część życia konwentowego została przez organizatorów bardzo zaniedbana.
Następnie w planie mieliśmy pokaz filmów krótkometrażowych najbardziej znanego polskiego studia - Platige image, ale został on zorganizowany, nie wiem czemu, w malutkiej salce, gdzie tłumy chcące zobaczyć twórczość Tomka Bagińskiego nie miały szans się pomieścić. Także nie zobaczyliśmy.. Za to odwiedziliśmy dosyć interesującą prelekcje na temat nieskończoności, ale z racji specyfiki moich studiów było to tylko powtórzenie wiedzy, także wiele się nie dowiedziałem.

Gwoździem tegorocznego Pyrkonu (no dobra, jednym z gwoździ, ale dużym ;) ) był oczywiście znany chyba wszystkim Staszek Mąderek z prelekcją na temat efektów specjalnych. Pomni doświadczeń z Platige image udaliśmy się do sali w której miał być Staszek jeszcze przed rozpoczęciem jego prelekcji i weszliśmy na prelekcje poprzedzającą o porywającym tytule "Taoizm i Gwiezdne Wojny". Ku naszemu zdziwieniu prowadzący mówił na tyle ciekawie i z zaangażowaniem, że naprawdę żałuję, że nie byłem na niej od początku. Na przyszłość polecam ;) A co do Staszka, to jest naprawdę jedyny w swoim rodzaju, co prawda przekazał trochę wiedzy na temat efektów, ale większość wykładu opierała się na ciekawostkach oraz jego zabawnych komentarzach i... wszyscy wyszli zachwyceni ;) On naprawdę potrafi gadać i gadać przez 2h bez przerwy, a widownię będzie miał zawsze pełną.

I to by było tyle, gdyż niedzielę spędziłem już sam na sam z moim skarbem, poza konwentem. Tego opisu już wam oszczędzę, natomiast co do konwentu: umiejscowiony jest nieźle, wokół są sklepy, bary, hotele, niedaleko przystanki autobusowe i tramwajowe. Niestety atmosfera konwentu powoli już podupada, ale to akurat nie wina organizatorów. Natomiast 2 h czekania na akredytacje i fatalne prysznice już tak. No i na przyszły rok trzeba będzie coś pomyśleć w temacie sleep roomów bo wyraźnie już brakuje. No chyba, że po tegorocznym więcej ludzi jak ja zastanawia się nad przyjazdem na następny. I tym mało optymistycznym akcentem kończę i kibicuję organizatorom, żeby za rok poradzili sobie lepiej z tymi problemami na moim, do tej pory, ulubionym konwencie. I zapraszam za kilka dni na zdjęcia z fireshow.

7 komentarzy:

  1. Festiwal, który opisuje autor bloga to chyba najżałośniejszy punkt Pyrkonu. Nie mam pojęcia jakim cudem jest to coroczna atrakcja i po co ludzie na to przychodzą. Chyba po to, żeby dać upust swoim kibolskim zapędom. Bo całość opierała się na wywrzaskiwaniu piosenek typu "jebać jebać jebać jebać!", ku ogólnej uciesze gawiedzi. Wyszedłem z tego czegoś po 10 minutach, mocno zniesmaczony.

    OdpowiedzUsuń
  2. Elf, elf, elf, do rezerwatu z tym jegomościem... Buuuuuuuuuu...

    OdpowiedzUsuń
  3. "Elf, elf, elf, do rezerwatu z tym jegomościem... Buuuuuuuuuu..."

    Na taki komentarz czekałem XD A tak serio to ten festiwal jest.. hmm specyficzny ;) I żeby w nim uczestniczyć też trzeba być specyficznym a przynajmniej mieć odpowiedni nastrój, także rozumiem zniesmaczenie Pana który z humorem nie trafił. Co nie zmienia faktu że jeśli nie rozumiem to nie krytykuje, a nazywanie tych ludzi kibolami to chyba troszkę przesada. Osobiście wolałbym się znaleźć między nimi podczas konkursu niż między kibolami podczas meczu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasem ludzie nie rozumieją Krasnoludów. Tak to już jest...

    Jedni są niscy i mają brody, lubią pić i walczyć, a drugim uwłacza taka "kibolska" zabawa i wolą iść poprzytulać się do drzew.

    A jak! Anonimowy elf! Do pieca z nim!

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak jak zaznaczył wcześniej autor bloga, konkurs jest specyficzny i nie każdemu może podobać się takie "widowisko", tak samo jak nie każdy musi wpadać w zachwyt słuchając Feela czy Bacha. Natomiast stwierdzenia, że jest to tylko prymitywna forma dawania upustu swoim pierwotnym instynktom jest bardzo krzywdząca dla wszystkich uczestników naszego Festiwalu, bowiem, proszę mi wierzyć, wymyślenie dobrej piosenki (a takie staramy się nagradzać na konkursie) jest na prawdę bardzo trudne. Żałuję, że osoba zniesmaczona Festiwalem wyszła po 10 minutach, bowiem nie dała sobie szansy usłyszeć dobrej twórczości krasnoludów (w tym miejscu ukłony dla Abdullacha i Kamiennej Krtani), gdyż mogłoby to zmienić jej sposób patrzenia na nas, zwyrodnialców;). Pozdrawiam. Kapral Marchewa

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj mnie!!!!!!! ;)